Grzegorz B.
Data zaginięcia 1992/07/31
Wiek w dniu zaginięcia: 25 lat
Ma bliznę nad lewą brwią.
Ostatnie miejsce pobytu: Gorzów Wielkopolski
"Grzegorz pracował jako ślusarz-mechanik w Szpitalu Wojewódzkim w Gorzowie Wielkopolskim. Mieszkał z kolegą na terenie szpitala. Skrócił pobyt weekendowy w domu i w sobotę wrócił do Gorzowa. W poniedziałek był jeszcze widziany na terenie hotelu, ale do pracy nie przyszedł. Po jakimś czasie rodzice otrzymali list, w którym Grzegorz informuje, że wyjeżdża za granicę i wkrótce się odezwie. Do chwili obecnej nie skontaktował się z rodziną." http://www.ktokol...dnarz.html
Edytowane przez elin dnia 09-08-2021 21:48
Mężczyzna mieszkał i pracował w Gorzowie a pochodził z oddalonych o dwadzieścia kilka kilometrów Górek Noteckich.
Ostatni raz widziany był na terenie szpitala, w którym zamieszkiwał 27 lipca.
W rozmowie z rodzicami przyznają oni, że nie podobało im się, że młody mężczyzna spotykał się ze starszą kobietą, która również pracowała w szpitalu i mieszkała w przyszpitalnym internacie. Uznają, że to z jej powodu tam się przeniósł, ale nie było to dla nich sprawą nadto martwiącą.
Po 27 lipca z Grzegorzem nie było kontaktu, aż do 31 lipca, kiedy to do rodziców przyszedł od Grzegorza list. Z Poznania. Mężczyzna pisał w nim, że wyjeżdża za granicę i niebawem się odezwie. Gdy przez jakiś czas tak się nie stało - rodzina zawiadomiła policję. Początkowo mundurowi sugerowali, że brak kontaktu ze strony Grzegorza ma związek z barkiem akceptacji jego rodziców dla związku ze starszą mężatką...
Tuż przed zniknięciem miała również miejsce dziwna sytuacja w pracy - gdy Grzegorz na nowo montował kratę wyłamaną przy próbie włamania do przyszpitalnej apteki, podszedł do niego mężczyzna, prosząc, by nie montował jej solidnie, a tak, aby można ja było wyjąć.
Pół roku po zaginięciu mężczyzny, zniknął także inny młody człowiek, który współpracował z nim w szpitalu jako hydraulik. Mężczyznę odnaleziono na placu budowy oddziału dziecięcego szpitala.
Siostra nie ma wątpliwości, że list nadany w Poznaniu był pisany ręką pana Grzegorza. Pierwsza jego część, jest napisana ładnie, w jego stylu, ale druga - o tym, że wyjężdża i żeby odebrać jego rzeczy z hotelu jest raczej chaotyczna, z czego rodzina wnioskowała, że może ktoś go zmusił, albo że pisał go w pośpiechu (co sugeruje policja).
Mniej więcej pół roku później zaginął kolega, który pracował z panem Grzegorzem jako ślusarz. Zwłoki tego mężczyzny znalazł jego ojciec w okolicy szpitala. Prawdopodobnie razem montowali przepiłowaną wcześniej kratę. Siostra zaginionego łączy te dwie sprawy. https://vod.tvp.p...1,54918209