Seo tools

www.szukamywas.pl - Forum dyskusyjne: Daria M. (Data zaginięcia: 1995/11/09)
Wrzesień 13 2025 11:43:29
Nawigacja
· Start
· Forum
· Regulamin
· Plakaty do pobrania
· Pinterest
· Kanał Youtube
Aktualnie online
· Gości online: 3

· Użytkowników online: 0

· Łącznie użytkowników: 138
· Najnowszy użytkownik: aga__0145
Zobacz temat
 Drukuj temat
Daria M. (Data zaginięcia: 1995/11/09)
gl_administrator
Daria M.


Data zaginięcia: 9 listopad 1995
Wiek w dniu zaginięcia: 14 lat
Miasto, w którym zagineła: Piła

Okoliczności:Wyszła popołudniu do księgarni po książkę i już nie wróciła.
Edytowane przez marta wawa dnia 06-04-2015 19:03
 
elin
9 listopada 1995 roku, 14-letnia Daria pojechała do księgarnii w celu zakupienia książki na wymarzone zajęcia z angielskiego, które miały się odbyć następnego dnia. Nastolatka miała spotkać się w autobusie powrotnym z matką, która w tym samym czasie wracała z pracy. Choć do spotkania nie doszło, kobieta się nie zmartwiła. Sądziła, że dziewczynka wyjechała wcześniej, lub zabawiła na mieście dłużej. Powód do zmartwień powstał jednak, gdy przystanek opuścił ostatni kursujacy autobus-była to godzina 22:30. Do tej pory rodzice mieli nadzieję, że Daria wróci na noc-gdy stało się przeciwnie, zaniepokojeni zawiadomili policję, która niechętnie wysłuchała zeznań, upierając się przy wersji, że nastolatka pewnie ''jest na gigancie''. Małżeństwo nie chciało tego słuchać, i objechało wszystkie szpitale w mieście i okolicach. Bez skutku. Następnego dnia policja rozpoczęła poszukiwania na szeroką skalę, lecz nigdzie nie znaleziono śladu Darii.

Najbardziej niepokojące jest to, że Daria tak naprawdę nie miała do kogo się udać. Małomówna, skryta, odstawała od towarzystwa rówieśników, nie miała przyjaciółek. Na spotkania z koleżankami trzeba było ją wyciągać siłą. O wiele bardziej od babskich plotek, wolała wycieczki rodzinne. Dlatego śledczy powołują się na wersję uprowadzenia lub zabójstwa.
A może po prostu Daria w ostatnich tygodniach zaprzyjaźniła się z kimś z nieciekawego środowiska? Nawet niekoniecznie-może po prostu świeżo poznany przyjaciel/przyjaciółką, któremu mocno zaufała namówił ją do ucieczki z domu? Przygody życia? Trudne do uwierzenia, ale możliwe; rodzice wcale nie musieli wiedzieć o tym, że ich córka z kimś się spotyka. Chociaż...czy dziewczyna, mocno związana z rodziną, zgodzilaby się na ucieczkę w, czasie której dotknąć ją mogło miliony nieszczęść? Może miała dosyć swojego otoczenia, może małomówność była spowodowana innymi problemami w szkole. Przecież mogła nie być lubiana z błahego powodu. Jednak, czy w takim wypadku, po kilkudniowej ucieczce, nie wróciłaby do domu?

Warto wspomnieć o śnie Marii, matki Darii. Sny ranne podobno ukazują tylko prawdę. We śnie pani Marii ukazał się dawno nieżyjący ojciec, który powiedział, iż jego wnuczka żyje, niestety nie powiedział, gdzie. Niewiele to wnosi do sprawy, ale zawsze pozostaje cień nadziei...
http://zaginieni-...aid=5106aa
Edytowane przez elin dnia 08-01-2022 15:20
 
kaktus
nowy link I
http://www.zagini...oby/?o=338
"Jestem bardzo cierpliwa pod warunkiem, że wyjdzie na moje"
 
elin
Z przystanku autobusowego, który był 20 metrów od domu, miała do przejechania tylko dwa przystanki. Ktoś widział, jak czekała na autobus... Przez lata śledczy nie natrafili na żaden ślad, choć podejrzenia są kierowane w stronę zabójstwa. Aktualnie sprawę przejęło archiwum X, została również wyznaczona nagroda za pomoc w odnalezieniu Darii.
https://vod.tvp.p...1,55505411

Rozmowa z rodzicami.
Ostatni raz widziana była na przystanku, przez sąsiadkę. Nie jest pewne, czy wsiadła do autobusu.
https://vod.tvp.p...1,56386420

Mówi się, że nie ma nic gorszego niż niewiedza. Pustka, której za nic w świecie nie da się wypełnić… Takie uczucie towarzyszy bliskim tych osób, które, wychodząc z domu, z niewyjaśnionych przyczyn już nigdy do niego nie wracają. 27-lat temu 14-letnia wówczas Daria była podekscytowana tym, że niedługo zacznie naukę języka angielskiego. Od spełnienia jej największego marzenia dzielił ją już tylko zakup podręcznika. W tym celu nastolatka pojechała do księgarni, jednak do domu już nigdy nie wróciła.
Piła to miasto oddalone o około 100 km na północ od Poznania (woj. wielkopolskie). W 1995 r. zamieszkiwało ją około 76 tys. mieszkańców. To właśnie tam 27 lat temu w jednym z domów rozegrał się prawdziwy dramat, który trwa do dnia dzisiejszego…
14-letnia wówczas Daria była spokojną nastolatką. Nie miała zbyt wielu znajomych, a wolny czas zdecydowanie wolała spędzać w domu, by oddawać się nauce. Do domu przynosiła bardzo dobre oceny. Ani rodzinie, ani nauczycielom nie sprawiała żadnych problemów wychowawczych. Była domatorką do tego stopnia, że rodzice niejednokrotnie prosili ją o to, by poszła zintegrować się ze swoimi rówieśnikami. Jednak nie przychodziło jej to łatwo — dużo bardziej wolała spędzać czas w towarzystwie swoich najbliższych. Daria uwielbiała rodzinne spotkania i wspólne wycieczki. Chłonna wiedzy nastolatka w szkole uczęszczała na kółko recytatorskie, a jej ogromnym marzeniem było nauczenie się języka angielskiego. Rodzice, wiedząc, jak ważne jest to dla niej, zdecydowali się zainwestować w jej przyszłość i zapisać ją na dodatkowe zajęcia. Znajomość języka obcego w dorosłym życiu na pewno korzystnie wpłynęłaby na jej przyszłą karierę zawodową, tudzież na podróże za granicę. Spotkania miały zacząć się na początku listopada, jednak przed tym dziewczyna musiała udać się do księgarni, aby zakupić niezbędne do nauki podręczniki. To właśnie na czwartek (9 listopada) dziewczyna zaplanowała wyprawę po książki. Nikt nie mógł przewidzieć, że w ten na pozór zwyczajny dzień dojdzie do tragedii, która będzie towarzyszyć rodzinie przez kolejne lata…
Nastolatka wyszła z domu po południu. W momencie, gdy go opuszczała, jej rodzice byli jeszcze w pracy. Zgodnie z planem dziewczyna miała udać się na oddalony o około 20 metrów od jej miejsca zamieszkania przystanek autobusowy, by następnie komunikacją miejską przejechać dwa przystanki, które dzieliły ją od Placu Konstytucji 3 Maja, gdzie znajdowała się wspomniana wcześniej księgarnia. Po zakupie podręczników dziewczyna miała spotkać się ze swoją matką, która kończyła pracę o podobnej godzinie. Kobiety umówiły się, że tego dnia wspólnie wrócą do domu. Jednak, gdy nastolatka nie stawiła się w umówionym miejscu, jej mama próbowała logicznie wytłumaczyć sobie nieobecność swojego dziecka. Pomyślała wtedy, że być może jej córka z jakichś powodów wróciła do mieszkania wcześniejszym autobusem albo spotkała po drodze koleżanki, z którymi postanowiła spędzić swój wolny czas. Gdy kobieta dotarła do domu i nie zastała w nim swojego dziecka, zaniepokoiła się… Mimo wszystko gdzieś z tyłu głowy towarzyszyła jej myśl, że 14-latka po prostu została dłużej na mieście. Jak to matka, czuła jednak nieopuszczający ją niepokój… Warto wspomnieć o tym, że 27-lat temu posiadanie telefonu komórkowego nie było tak powszechne, jak jest w dzisiejszych czasach. Dlatego zlokalizowanie osoby za pomocą jednego połączenia nie było takie proste, a zazwyczaj wręcz niemożliwe.

Gdy o godz. 22:30 z przystanku znajdującego się w pobliżu domu Darii odjechał ostatni autobus, którym dziewczyna mogła wrócić do domu i gdy ta z niego nie wysiadła, serca domowników zabiły szybciej. Bliscy przeczuwali, że 14-latkę mogło spotkać coś złego. Po tym, jak ich trzyletnia córeczka zginęła od porażenia prądem, woleli dmuchać na zimne. Już jedno dziecko przecież stracili…

Nikt nie widział, nikt nie słyszał
Rodzina, angażując znajomych, rozpoczęła poszukiwania dziewczyny na własną rękę. Wspólnie rozważali, co mogło przydarzyć się nastolatce. Wypadek? Napaść? Dzwonili do jej koleżanek, szukali w klubach, szpitalach, restauracjach, aż w końcu zdesperowani udali się na komendę policji. Funkcjonariusz niechętnie przyjął zawiadomienie o zaginięciu 14-latki. Twierdził, że zapewne jest ona "na gigancie" (slogan oznaczający ucieczkę z domu) i niebawem sama wróci… Następnego dnia policjanci rozpoczęli poszukiwania, które miały na celu odnalezienie Darii. Mimo tego, że prowadzono obszerne działania, nie natrafiono na żaden ślad. Wyglądało to tak, jakby nastolatka rozpłynęła się w powietrzu…

W toku śledztwa przesłuchano wielu świadków i użyto wszelkich możliwych, a zarazem dostępnych na tamtą chwilę środków, aby odnaleźć dziewczynę. Policja obrała dwa kierunki działań. Pierwszy z nich sugerował, że dziewczyna została uprowadzona i wywieziona za granicę, a konkretnie do Hamburga w Niemczech. W przypadku tego drugiego pojawiały się informacje, że 14-latka miała stracić pamięć i w jakiś sposób znaleźć się gdzieś przy granicy z Austrią. Śledztwo przybrało wtedy skalę międzynarodową. Niestety, żadnej z teorii nie udało się potwierdzić.

Przerażająca wizja
W poszukiwaniach nastolatki swój udział miał również słynny jasnowidz z Człuchowa, Krzysztof Jackowski. W jego wizji, 14-latka wsiadła do czerwonego samochodu (typu bus), który obklejony był napisami, prawdopodobnie reklamowymi. Pojazd miał należeć do około 40-letniego mężczyzny z wąsem, którego, jego zdaniem, Daria dobrze znała. Nastolatka miała zwracać się do niego "wujku". Według Jackowskiego, mógł być to znajomy rodziny lub któryś z sąsiadów. Zdaniem jasnowidza mężczyzna pracował na budowie, gdzie zresztą miał zabrać 14-latkę. Tego dnia nikogo tam poza nimi nie było. Według wizji Jackowskiego, to właśnie na wspomnianej budowie miało dojść do tragedii i dziewczyna została tam zamordowana, a jej ciało prawdopodobnie zamurowano gdzieś w fundamentach budynku… Mimo iż była to tylko wizja, policja sprawdziła ten trop, jednak jego rezultatów nigdy nie podała do opinii publicznej.

W czasie działań operacyjnych pilscy funkcjonariusze zaopatrzyli się w nowoczesne jak na tamte czasy sprzęty poszukiwawcze, m.in. w georadary. Niestety, mimo zaangażowania śledczych, sprawy nie udało się wyjaśnić. Z informacji zamieszczonych w mediach wynika, że wizja Krzysztofa Jackowskiego mogła być poniekąd trafna, ponieważ jeden z sąsiadów dziewczyny miał w tamtym czasie posiadać samochód, który odpowiadał opisowi jasnowidza. Mężczyzna ten miał zostać przesłuchany przez śledczych, jednak nie zgodził się na badanie wariografem. Tłumaczył to brakiem zaufania do służb i sytuacjami, które wyniknęły podczas prowadzonych czynności.

Starszy brat Darii doskonale pamięta czas, w którym zaginęła jego o rok młodsza siostra. Wtedy też zaczęła się jego samotność. Przez około dwa lata od tamtych dramatycznych wydarzeń zrozpaczeni rodzice jeździli po całej Polsce i sprawdzali każdą, nawet tę najmniejszą informację, która mogłaby w jakimś stopniu przyczynić się do poznania odpowiedzi na pytanie, co takiego stało się z ich ukochaną córeczką. Podczas nieobecności rodziców Dawidem opiekowała się jego babcia. Rodzice, w obawie o utratę ich kolejnego dziecka, stali się wręcz obsesyjnie nadopiekuńczy. Podczas gdy chłopak wychodził z domu, ci dzwonili do niego, zadając mu pytania, m.in. o to, czy dotarł w dane miejsce, czy wszystko jest w porządku, jakie są jego dalsze plany... Mimo że sam doskonale wiedział, czym ich zachowanie jest spowodowane i co się za tym kryje, jego znajomym zaczęło to przeszkadzać do tego stopnia, że pewnego dnia odwrócili się od niego.

Ostatnia umiera nadzieja
W sierpniu 2021 r. do mediów dotarła informacja, że policjanci z poznańskiego Archiwum X wrócili do sprawy zaginięcia w 1995 r. 14-letniej wówczas mieszkanki Piły. Policjanci podejrzewają, że dziewczynka padła ofiarą zabójstwa. W związku z tym Komendant Wojewódzki Policji w Poznaniu wyznaczył 10 tys. zł dla osoby, która pomoże śledczym rozwikłać tę tajemniczą sprawę. Funkcjonariuszom udało się ustalić, że dziewczyna miała być widziana w dniu zaginięcia na wspomnianym wcześniej przystanku autobusowym (takie zeznania złożyła sąsiadka 14-latki) przy al. Poznańskiej w rejonie ulicy Polnej. Jednak czy rzeczywiście dziewczyna do autobusu, który miał ją zawieźć na pl. Konstytucji, wsiadła? Zdaniem policji, nie jest to pewne. W tamtym czasie przyjechały po kolei trzy autobusy, ale były tak przepełnione, że nikt nigdy nie przypomniał sobie, czy zaginiona nastolatka do któregoś z nich rzeczywiście wsiadła…
Dwa tygodnie przed tymi dramatycznymi wydarzeniami, które miały miejsce w listopadzie 1995 r., rodzice wraz ze swoją córką oglądali w telewizji program, który poświęcony był zaginięciu innej młodej dziewczyny. Wtedy wspólnie uczulili swoją córkę na to, by nigdy, pod żadnym pozorem nie rozmawiała z obcymi, a także nie wsiadała do auta, którego nie zna… Matka nastolatki przed laty w jednym z wywiadów wspomniała o tym, że podczas jednego ze snów ukazał jej się dawno nieżyjący ojciec, który powiedział jej jedno, proste, ale jakże budujące zdanie: "moja wnuczka żyje". W momencie, gdy kobieta zapytała go o to, gdzie jest obecnie jej córka, sceneria snu zamieniła się w nadmorski poranek. Mimo że od zaginięcia nastolatki minęło już 27-lat, ten sen zaszczepił w kobiecie nadzieję, że jej dziecko, wciąż żyje i któregoś dnia, zapuka do drzwi rodzinnego domu…
https://www.onet....k,30bc1058

Jest 9 listopada – czwartek, tego dnia Daria około 15:00 wychodzi z domu. Dziewczyna miała pojechać autobusem do księgarni po książkę od języka angielskiego. Do pokonania miała zaledwie dwa przystanki, jednak nigdy nie dotarła na miejsce..

Rodzina zgłosiła zaginięcie Darii, rozpoczęły się poszukiwania. Jednak nie przyniosły one żadnych rezultatów. Mało świadków, mało śladów, które mogłyby wskazać, co wydarzyło się na trasie pomiędzy domem, a księgarnią. Całe zaginięcie owiane jest dużą tajemnicą, właściwie pojawia się więcej pytań niż odpowiedzi…

Sprawą zaginięcia Darii Młynarskiej po latach zajęli się policjanci z Archiwum X, przypuszczają, że 14-latka mogła paść ofiarą zabójstwa, a jej zwłoki zostały ukryte.
https://zaginieni...lynarczyk/
Edytowane przez elin dnia 01-10-2023 17:32
 
Przejdź do forum:
Logowanie
Nazwa użytkownika

Hasło



Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się

Nie możesz się zalogować?
Poproś o nowe hasło
Wygenerowano w sekund: 0.15 - 23 zapytań MySQL 12,079,271 unikalnych wizyt